Polski rynek na wyroby spirytusowe, szczególnie w kategorii czystej wódki, kurczy się z roku na rok. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na zagranicznych rynkach, gdzie znacznie zwiększył się eksport rodzimych alkoholi.
Jest szansa, by sprzedawać jeszcze więcej polskiej wódki za granicę. Każdy szanujący się producent powinien mieć „Plan B” – podkreślają eksperci.
Czy Polska skorzysta na zakazie importu rosyjskiej wódki, wprowadzonym przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię po rozpoczęciu wojny w Ukrainie? To pytanie w ubiegłym roku bardzo często powtarzali zarówno eksperci jak i krajowi producenci wyrobów spirytusowych. Częściowo ten plan się powiódł. Rodzime firmy zdobyły też nowe rynki i znacząco zwiększyły eksport swoich produktów. Wyniki są lepsze niż oczekiwano.
Eksport znacznie w górę Statystyki są jednoznaczne. W ubiegłym roku eksport polskiej wódki wzrósł o blisko 15 proc. ilościowo oraz o 38 proc. pod względem wartości. Jest jednak jedno „ale”. Jeżeli dokładnie przeanalizujemy strukturę tego eksportu, to okazuje się, że w przypadku zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Wielkiej Brytanii, ten wzrost był zaledwie kilkuprocentowy. Oczekiwania ekspertów były nieco większe. Pojawiły się za to zupełnie nowe, egzotyczne kierunki eksportu. Polski alkohol trafiał m.in. na Kubę, do Paragwaju czy Tanzanii. Ich udział w ogólnym eksporcie był jednak symboliczny. Znacznie zwiększyła się za to sprzedaż alkoholi do państw, gdzie polski wyroby mają już wyrobioną i solidną markę.
Firmy chcą utrzymać wysoką sprzedaż polskich alkoholi za granicę Zdaniem ekspertów przyczyny wzrostu eksportu polskiej branży spirytusowej były różne.
– Należy się cieszyć z dobrych wyników i liczyć na to, że będzie to stały trend, jednak bardzo ostrożnie należy wiązać to zjawisko z ograniczeniem eksportu wódki rosyjskiej – mówi Witold Włodarczyk, prezes zarządu Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego w rozmowie z Wprost.pl.
Jego zdaniem silny eksport rosyjskiej wódki jest pewnego rodzaju mitem. Najwyraźniej obrazuje to sprzedaż tych wyrobów na amerykański rynek. W 2021 roku, a więc jeszcze przed wybuchem wojny, Rosja eksportowała do Stanów Zjednoczonych wódkę za 18 mln dolarów. W tym samym okresie eksport wódki z Polski zamknął się kwotą 63 mln dolarów. Liderem była Francja, która na tamtejszy rynek sprzedała alkohol za kwotę 660 mln dolarów.
Nazwy niektórych wódek mogą być mylące dla wielu osób Z czego zatem wynika ten mit?
Prezes Włodarczyk twierdzi, że wielu ludzi kojarzy pewne „rosyjsko brzmiące” nazwy marek, właśnie z importem wódki z Rosji. Tymczasem Smirnoff należy do brytyjskiej grupy Diageo i jest produkowany głównie w Stanach Zjednoczonych, Gorbatschow produkowany jest w Niemczech, a Stolichnaya na Łotwie.
– Wódki importowane z Rosji należą przede wszystkim do segmentów premium oraz ultrapremium i głównie w tych segmentach powinniśmy nawiązywać walkę konkurencyjną – zaznacza ekspert. Warto skorzystać z zamieszania, by wypromować polskie alkohole.
Witold Włodarczyk przekonuje, że całe to zamieszanie na rynku oraz szum medialny związany z zakazem czy bojkotem rosyjskich wódek w krajach demokratycznych traktuje jako pretekst do promocji eksportu polskich wyrobów spirytusowych.
– W przypadku alkoholu sytuacja idealna zarówno pod względem gospodarczym, jak i społecznym to taka, w której produkujemy w kraju, a większość tej produkcji eksportujemy na cały świat — dodaje.
Jego zdaniem, patrząc z obecnej polskiej perspektywy, może to być trudne, ponieważ pomimo wzrostu eksportu przy jednoczesnym , sprzedaż zagraniczna wciąż stanowi jedynie 20 proc. tego, co udało się wyprodukować. Polska chciałaby iść drogą Francji, Szkocji czy Irlandii Niedoścignionym wzorem dla polskich producentów wyrobów spirytusowych jest Francja, gdzie blisko 98 proc. wyprodukowanego tam koniaku trafia na eksport. Podobnie sytuacja wygląda w Szkocji oraz Irlandii, gdzie ekspert stanowi ponad 90 proc. sprzedaży szkockiej whisky i irlandzkiej whiskey.
– Te państwa jasno pokazują, że jest to możliwe – mówi prezes Włodarczyk. Jednym w powodów, dla których warto sprzedawać alkohol za granicę, jest jego rentowność. Zdaniem producentów znacznie bardziej opłaca się eksportować polską wódkę, niż .
Wiele państw promuje swoje wyroby spirytusowe. Finansują stoiska na targach Witold Włodarczyk przekonuje, że jedną z barier na zwiększenie eksportu jest brak mechanizmów wsparcia promocyjnego dla branży spirytusowej ze strony państwa.
– Nasze władze wciąż bardzo ostrożnie podchodzą do promocji alkoholu zarówno w kraju, co jest zrozumiałe, jak i za granicą, co zrozumieć jest trudniej — mówi.
Krajowi producenci wyrobów spirytusowych przyznają, że z zazdrością obserwują na różnych zagranicznych imprezach targowych, piękne stoiska narodowe rodzimych alkoholi mocnych z różnych części świata, finansowanych z budżetów promocyjnych tych państw.
– Whisky jest dumą Szkotów wspieranych przez władzę, podobnie jak koniak Francuzów, ouzo Greków, grappa Włochów czy tequila Meksykanów – wylicza Włodarczyk.
– U nas pojawia się problem zarówno na poziomie centralnym, jak i lokalnym. A każdy szanujący się producent powinien mieć „Plan B” – zaznacza.
Tu jednak potrzeba czasu i wsparcia odgórnego. Wielu, szczególnie małych polskich producentów, ma poważne obawy przed ekspansją zagraniczną ze względu na związane z tym ryzyka w postaci braku znajomości przepisów w obcych krajach. Do tego dochodzą wysokie koszty promocji na zagranicznych rynkach, a także brak orientacji w zakresie rzetelności potencjalnych, lokalnych partnerów.